Rumuńska ikona, ręcznie malowana według starożytnych tradycji orientalnych, ukazuje Chrystusa Pantokratora. Chrystus, niewzruszony po swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu, trzyma w lewej ręce zamkniętą księgę Pisma Świętego, którą tylko On może otworzyć i odkryć jej zawartość. Prawą dłonią wykonuje przyjazny gest w stronę człowieka, aby zbliżyć do siebie słuchaczy zlęknionych Jego majestatem.
Wszystkie czytania dzisiejszej uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata, mówią o panowaniu Boga nad stworzonym przez Niego światem. Pierwsze czytanie z Księgi proroka Daniela ukazuje Syna Człowieczego, który od Boga otrzymuje władzę królewską. Zapowiadany Syn Człowieczy będzie Królem i Sędzią wszystkich narodów, a Jego panowanie będzie wieczne. Te zapowiedzi wypełniły się w Jezusie Chrystusie, który nazywa siebie Synem Człowieczym. We fragmencie opisu męki według św. Jana Jezus wyznaje, że jest Królem i że Jego królestwo ma zupełnie inny charakter niż królestwa tego świata. Pełnię panowania Chrystusa nad światem ukazuje Księga Apokalipsy. Jezus Chrystus, który przez swoją śmierć i zmartwychwstanie dokonał dzieła odkupienia człowieka i świata, przyjdzie na końcu czasów, aby dokonać sądu i całkowicie wprowadzić swoje królowanie. Królestwo Chrystusa będzie niezniszczalne i trwać będzie na wieki.
Dlaczego obchodzimy uroczystość Chrystusa Króla? Czy w dobie demokracji i postępu technicznego słowo „król” ma jeszcze jakiekolwiek realne znaczenie? A jednak! Wystarczy wpisać słowo „król” w wyszukiwarkę internetową, żeby przekonać się, że tytuł „króla” nie znika. Dowiadujemy się, że jest to osoba sprawująca najwyższą władzę w państwie o ustroju monarchistycznym; władca przeważnie koronowany w specjalnym obrzędzie. Mamy Elvisa Presleya jako „króla rock and rolla” oraz piłkarzy, którzy są „królami strzelców”, bo zdobyli najwięcej goli w jakichś rozgrywkach, i wielu innych. Są we współczesnym świecie „królowie”, którzy na swoją sławę ciężko zapracowali, ale są też tacy, których media wykreowały, bo byli i są potrzebni. Choć dzisiaj już nie zostaje się królem przez urodzenie, męstwo lub odwagę, lecz przez wdrapywanie się na szczyt bogactwa, jest coś, co łączy dawnych i dzisiejszych królów: są na szczycie społeczeństwa. Wielu ludzi ich podziwia i im zazdrości.
Jakie jest królestwo Jezusa? Królestwo, które jest obecne w Jezusie i w którym mamy autentyczny, choć niedoskonały, udział jako wspólnota uczniów, może zaistnieć w świecie, ale nie pochodzi z tego świata. Św. Augustyn pytał:
„Cóż jest bowiem Jego królestwem? Czy nie są nim ci, którzy wierzą w Niego, a którym mówi: «nie są oni ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata»? Chciał, aby oni byli w świecie, dlatego o nich mówił do Ojca: «Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale żebyś ich zachował od złego». Toteż i tu nie mówi: «Królestwo moje nie jest» na tym świecie, lecz «nie jest z tego świata». (...) Tu jest bowiem Jego królestwo aż do końca świata, kiedy przybędą żeńcy, to jest aniołowie, aby zebrać z Jego królestwa wszelkie zgorszenie. To oczywiście by się nie stało, gdyby Jego królestwa tu nie było. Ale nie jest ono stąd, bo On pielgrzymuje na ziemi. Do swego królestwa mówi: «Nie jesteście ze świata, ale Ja was ze świata wybrałem»”.
Jezus mówi do Piłata, próbującego zaszufladkować Go między innych królów: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18, 36). Królestwo Jezusa to nie królestwo władzy politycznej, ale też nie królestwo idola, który zrobił karierę i pieniądze. Królowanie Jezusa nie polega na zmuszaniu ludzi do tego, by Go jedynie podziwiali i zazdrościli Mu powodzenia. Chrystus nie jest królem jednego sezonu. Rozkazy władców politycznych mogą zmienić część świata przez chwilę – ale tylko na chwilę. Mogą wymusić jedynie zewnętrzne posłuszeństwo. Jezus jest innym królem, a Jego królestwo okazało się o wiele trwalsze od rządów budowanych na ludzkiej potędze. Jezus jest królem serc. Dopiero ta władza jest realną władzą, która może zmieniać świat. W ten sposób zmienili świat ci, którzy tak pokochali Jezusa, że oddali Mu władzę nad swoim sercem. Dwunastu apostołów zmieniło losy świata będącego pod panowaniem potężnego rzymskiego imperium. Zmieniali oblicze świata święci i błogosławieni.
Święty Jose Sanchez del Rio jest najmłodszym kanonizowany meksykańskim męczennikiem. Czasy jego dzieciństwa przypadały na bardzo trudny okres prześladowań Kościoła. Dnia 10 lutego 1928 roku 14-letni Jose Luis został skazany na okrutną śmierć. Zachowała się relacja Marciala Maciela, kolegi z czasów dzieciństwa i świadka jego męki, a także późniejszego założyciela Legionu Chrystusa. Maciel przyznał w jednym z wywiadów, że to właśnie przykład młodego Jose Luisa wywarł kluczowy wpływ na rozeznanie jego osobistego powołania. Chłopiec przeszedł prawdziwą Golgotę: na początek zdarto mu skórę ze stóp i zmuszono do przejścia długiej drogi z kościoła na cmentarz. Jose Luis ledwo powłóczył nogami, po drodze upadał – cały czas płakał i skręcał się z bólu, ale antyklerykałowie nie mieli litości. Kazali mu iść dalej, popędzając go ukłuciami bagnetów. Co jakiś czas prowokowali go: „Jeśli krzykniesz: ‘Śmierć Chrystusowi’, oszczędzimy cię”. Jose Luis milczał – nigdy nie przyszłoby mu do głowy zdradzić Jezusa. Kiedy dotarł na miejsce kaźni, czyli na miejscowy cmentarz, wykrzyknął na cały głos: „VIVA CRISTO REY” – Niech żyje Chrystus Król. Wtedy padł śmiertelny strzał w jego skroń.
Bycie chrześcijaninem nigdy nie było łatwe i nie jest również dzisiaj. Aby naśladować Chrystusa, trzeba odważnie dokonywać radykalnych wyborów i często iść pod prąd. Aby mieć udział w królestwie Chrystusa, trzeba zaprosić Go do swojego serca. Podczas Eucharystii Jezus przychodzi jako Chleb dający życie wieczne. Prośmy słowami modlitwy po Komunii, abyśmy z radością byli posłuszni Chrystusowi, Królowi Wszechświata, i mogli z Nim żyć bez końca w Królestwie niebieskim.